Serdecznie zapraszam wszystkich miłośników literatury dziecięcej do przeczytania wywiadu z pisarzem dla dzieci i młodzieży – Panem Marcinem Pałaszem, autorem wielu utworów dla niedorosłych w tym słynnej serii o jego psie Elfie! Zainicjowanej tomem „Sposób na Elfa” :)

Pisarz Marcin Pałasz ze swoim ukochanym psem Elfem!

Katarzyna Slany:

Drogi Marcinie jesteś jednym z pierwszych, rodzimych pisarzy dla dzieci, który w swojej serii o psie Elfie upodmiotowił go, napisał, że go kocha i że jest on członkiem Twojej rodziny oraz najlepszym przyjacielem. Myślę o zwierzętach w ten sam sposób co Ty. Tylko u mnie królują koty. Chciałbym dowiedzieć się kilku rzeczy o Tobie i Elfie, jako że jesteście niemal celebrycką parą, a ja, Wasza wierna fanka, jestem dumna, że zgodziłeś się (Elf prawdopodobnie też) na krótki wywiad inaugurujący mojego bloga: Piórkiem i pazurkiem o współczesnej literaturze dziecięcej i młodzieżowej!

Marcin Pałasz:

Cieszymy się, że jesteśmy pierwsi. Trzymamy kciuki i łapy, żeby blog ruszył z kopyta!

Katarzyna Slany:

Marcinie czy od dziecka chciałeś być pisarzem? Jeśli nie, to kim?

Marcin Pałasz:

Najwcześniejszy mój wymarzony zawód, o jakim pamiętam, to maszynista. Gdy miałem kilka lat, najlepszym prezentem była dla mnie nie wizyta w Baltonie (mieszkałem wówczas w Kudowie), lecz wyprawa na kudowski dworzec PKP. Oglądałem i dotykałem lokomotywy – takie stare, na węgiel. Magia wagonów pasażerskich też robiła swoje. No i sama praca maszynisty: tory dokądś prowadzą, znikają za zakrętami, a mnie zawsze ciekawiło, co za tymi zakrętami jest. A taki maszynista miał fajnie! Prowadził lokomotywę, mijał te wszystkie zakręty jeden za drugim! Ten to miał życie! Potem zaś chciałem zostać kosmonautą, bo z góry przecież widać więcej 😊

Katarzyna Slany:

Czy w dzieciństwie miałeś psa lub inne zwierzęta w domu lub w gospodarstwie, jeśli tak, jakie to były zwierzęta i jaki miałeś do nich stosunek?

Marcin Pałasz:

Mieszkałem z babcią i dziadkiem, który prowadził naprawdę duże gospodarstwo Funduszu Wczasów Pracowniczych. Szklarnie, sad, pola, inspekty ogrodowe. A do tego oczywiście zwierzęta. Koń, koza, kury, staw z rybami. No i kot, no i pies! Właśnie ten pies, imieniem Wajuś, był moją przepustką do świata miłości do zwierzaków.

Katarzyna Slany:

 A, o jakim konkretnym zwierzęciu marzyłeś?

Marcin Pałasz:

Jako, że prawdziwe zwierzaki były obok mnie, marzyć mogłem tylko o jednym: o Złotej Rybce 😊

Katarzyna Slany:

Czy wierzysz w duchowy świat zwierząt?

Marcin Pałasz:

Oczywiście. Każdy, kto ma psa, kota czy innego zwierzaka… każdy kto nie tylko go „ma”, ale i obserwuje, uczy się jego zachowań, reakcji, „mowy” – wie, że każdy zwierzak to istota unikalna. Ze swoimi uczuciami, emocjami, nawet poczuciem humoru! Jak więc odmówić im uczestniczenia w tzw. „życiu duchowym”? Nasi „bracia mniejsi” potrafią nawet wyczuwać emocje swoich Opiekunów! I reagują na nie.

Katarzyna Slany:

Jakie doświadczenia spowodowały, że zdecydowałaś się wziąć Elfa ze schroniska?

Marcin Pałasz:

Z zamiarem wzięcia psiaka nosiłem się dość długo, wcześniej po prostu nie było dogodnych warunków mieszkaniowych. Dopiero w maju 2010 roku pojawiła się taka możliwość. I od razu z niej skorzystałem, jak widać!

Katarzyna Slany:

Wasze wzajemne oswajanie było długim procesem? Jak on wyglądał?

Marcin Pałasz:

Ładnie to ujęłaś. Ja nie oswajałem Elfa, oswajaliśmy się nawzajem! On ze mną, a ja z nim. Wzajemnie się siebie „uczyliśmy”. Trudno mi teraz, po latach, powiedzieć ile to dokładnie trwało, ale zajęło to trochę czasu. Obserwowaliśmy się, stawialiśmy pewne granice, których „druga strona” uczyła się nie przekraczać. Zdarzało się (szczególnie na początku) pokazywanie psich zębów i moje gniewne pomruki 😊 Obaj chyba jednak okazaliśmy się pojętnymi uczniami, a przede wszystkim empatycznymi partnerami. Od wielu lat znamy siebie doskonale i dogadujemy się znakomicie!

Katarzyna Slany:

W jakich okolicznościach narodziła się w Tobie chęć napisania książek o Elfie?

Marcin Pałasz:

Dość szybko wyszło na jaw, że mimo posiadania niemalże tych samych genów, Elf i jego siostra Erka charaktery mają zupełnie różne. Ona wycofana, na dystans, lękliwa; Elf zaś – ADHD. Wszędzie ten swój czarny nochal musiał wsadzić, wszystko oblizać, obwąchać, co się da – obsikać i tak dalej. Prędko powstał pomysł, by napisać o nim opowiadanie, może słuchowisko radiowe? Lecz już pierwszego wspólnego lata nastąpił przełom. Gdy usłyszałem głos sąsiadki (starsza pani o lasce) krzyczącej: „Oddawaj, złodzieju…!” i ujrzałem Elfa, który przyniósł mi jej sztuczne zęby, w ułamku sekundy wiedziałem, że opowiadanie lub słuchowisko to stanowczo zbyt mało, że on zasługuje na całą, prawdziwą książkę o sobie! 😊

Katarzyna Slany:

Elf stał się dla Ciebie ogromną inspiracją, pamiętam boom na serię o Elfie, gdyż sama jestem jej miłośniczką. Dziś trudno mówić o współczesnej, polskiej prozie prozwierzęcej dla dzieci bez wskazania serii o Elfie. To niebywały sukces. Dzieci uczą się podmiotowości i godności zwierzęcia oraz jak ważną Osobą zwierzę może być w naszym życiu, jeśli tylko jesteśmy wrażliwi, empatyczni, ale też solidarni ze zwierzęciem. Wydaje mi się, że zapoczątkowałeś w Polsce prozwierzęcą literaturę dla dzieci? Czy sam też masz takie poczucie?

Marcin Pałasz:

Z dokonań wcześniejszych kojarzę „Dżoka” nieocenionej Basi Gawryluk. I oczywiście „O psie, który jeździł koleją” Romana Pisarskiego. To z dokonań literatury polskiej, bo „Lassie, wróć!” Erica Knighta chyba kojarzy każdy 😊 Na bank była też jeszcze jedna znakomita książka, czyli „Ucho, dynia, 125” Marii Krüger, która też wyczuliła mnie na psie realia. Innych rzeczy nie pamiętam. Za to po 2012 roku istotnie nastąpił po prostu wysyp książek dla dzieci traktujących o psich bohaterach, towarzyszach życia itd. Jeśli (podkreślam: JEŚLI) jest to zasługą sukcesu książki o Elfie – czapki z głów! Każda empatyczna książka o zwierzakach (psach, kotach oraz innych) jest nieoceniona, jeśli tylko buduje u młodych Czytelników wrażliwość i empatię na nie-ludzkich przyjaciół.

Katarzyna Slany:

Co takiego ma w sobie Elf, że jest wspaniałym bohaterem książek i Twoim najlepszym kompanem?

Marcin Pałasz:

Elf po prostu jest SOBĄ 😊 Niesamowicie pomysłowy (a to trwa, pomimo jego wieku!). Przykładowo: rok temu, zimą, nad morzem, chciałem zrobić fotkę martwej, wyrzuconej na brzeg meduzie. Obiektyw uchwycił jedynie różowy jęzor wciągający meduzę do psiej paszczy 😊 I oczywiście natychmiastowy telefon do naszego zaufanego weterynarza: „Panie Mirku, Elf zżarł meduzę…!” – i niezapomniana odpowiedź: „Co takiego?! Trzydzieści lat pracuję w zawodzie, a nie spotkałem się z czymś takim!” – na szczęście okazało się, że martwa meduza nie zawiera substancji szkodliwych. Jednakże ta scena z pewnością pojawi się w nowej książce. A Elf z całą psią wiernością i kreatywnością tworzy kolejne tego typu sytuacje 😊

Katarzyna Slany:

Co zawdzięczasz Elfowi, a Elf Tobie?

Marcin Pałasz:

Elfowi zawdzięczam bardzo wiele. Odkąd się pojawił u mojego boku, zyskałem Przyjaciela, wiernego i oddanego. Nauczyłem się sztuki cierpliwości, większego poszanowania dla czyjejś przestrzeni osobistej. Odkryłem w sobie nieznane mnie samemu pokłady wyrozumiałości i empatii. Nie, żebym kiedyś był zimnym draniem 😊 – ale Elf z pewnością pomógł mi wydobyć z samego siebie to, co najlepsze. Zaś Elf…? Mnie z pewnością zawdzięcza dom, najlepszą możliwą opiekę, ma ode mnie ogrom miłości, pieszczot, no i oczywiście masę suszonych krewetek. 😊 Zwiedził wraz ze mną kawał Polski i okazał się przy tym ulubieńcem personelu w hotelach czy pensjonatach! Ma nawet fankę w pewnej budce z rybami w Świnoujściu, gdy tylko tam jesteśmy, codziennie czeka tam na niego porcja szprotek gratis!

Katarzyna Slany:

Bardzo często dzielisz się zdjęciami Elfa w mediach społecznościowych, teraz pokazujesz także niedawno adoptowaną, młodziutką sunię, Emkę. Czy myślisz o książce, w której Ci dwoje będą bohaterami?

Marcin Pałasz:

To będzie eksplozja. Dosłownie przed chwilą, stojąc z kuzynem za domem i patrząc na psy biegające opodal, zastanawialiśmy się, kim byli ich rodzice. O ile w przypadku Elfa wyraźnie widać geny owczarka, tak z Emką jest nieco trudniej. Po krótkim namyśle stwierdziłem, że na pewno wśród przodków byli: buldożer, koparka, piła stolarska oraz urządzenie do przewiertów podziemnych. Z dużą dawką energii a’la Jaś Fasola. Z tego połączenia może powstać wyłącznie książka tryskająca przygodami i humorem! 😊

Katarzyna Slany:

Które tomy z serii o Elfie są Ci najbliższe i dlaczego?

Marcin Pałasz:

 Oczywiście „Sposób na Elfa”. Dlatego, że pierwsza, że najbardziej prawdziwa. Od niej wszystko się zaczęło! Oraz „Elf i pierwsza Gwiazdka”. Również prawdziwa, ale przede wszystkim pojawia się w niej wyjątkowa postać, czyli moja Babcia. Choć zwierzaki zawsze lubiła, to jednak przeciwna była obecności psów w domu. Zmieniło się to dopiero dzięki Elfowi. Pokochała go nad życie. A za co? Za jego miłość do mnie…

Katarzyna Slany:

Jakie tajemnice skrywa Elf, zdradź choć jedną!

Marcin Pałasz:

Nie wiem, czy mi wybaczy, ale niech będzie, powiem: na starość zaczął puszczać okrutnie głośne bąki przez sen 😊

Katarzyna Slany:

Opowiedz nieznaną dotąd historię o Elfie, miłośnicy Elfa bardzo się ucieszą!

Marcin Pałasz:

Jakoś ze dwa lata temu, tuż przed wyprowadzką z Wrocławia na wieś, wybraliśmy się na jeden z ostatnich spacerów nad rzeką. Brzegi Ślęzy w paru miejscach porasta gęste sitowie. Elf zniknął w nim na dość długo, w końcu zawołałem go głośniej i co? Patrzę – owszem, idzie, ale w pysku taszczy coś upiornego. Z daleka było widać, że to ludzka noga. Tak gdzieś od kolana w dół. Zimno mi się zrobiło, nogi miękkie, uradowany Elf niósł łup, ja trzęsącymi się dłońmi szukałem telefonu, by zadzwonić na 112 i już myślałem, co powiedzieć, jak o tym donieść?! „Halo, dzień dobry,  mój pies przed chwilą znalazł nogę, proszę po nią przyjechać!” – tak będzie dobrze, czy może jakoś inaczej, bardziej taktownie?
Okazało się, że to owszem, noga, tyle że należąca do jakiegoś sklepowego manekina. I proszę, nie pytaj, skąd się tam wzięła. W rzekach, jeziorach i morzu widziałem już różne dziwne rzeczy wyrzucone tam przez ludzi, ale żeby nogę? 😊

Katarzyna Slany:

Seria o Elfie jest nieustannie wznawiana, dzieci i dorośli kochają ją! Dlaczego zatem Twoim zdaniem minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego tak grubiańsko i nieprofesjonalnie potraktował tak znakomitą książkę?

Marcin Pałasz:

Pan minister swoją decyzję umotywował faktem, że książka nie może „uczłowieczać” istoty niższej, takiej jak pies. To pierwszy zarzut. Osoby „siedzące” w książkach ubawiła ta argumentacja. Czyli na „uczłowieczenie” zasługują ludziki z plasteliny, potrawy, zabawki, warzywa i owoce, części garderoby i tak dalej, a pies już nie? Co zatem z pozostającym wciąż na liście Doktorem Dolittle i jego ferajną? 😉 Dziwna niekonsekwencja. Drugi zarzut to przedstawiona w książce „niepełna rodzina”, czyli brak mamy. Kolejny przebłysk geniuszu pana ministra. Ileż otrzymałem wiadomości od ojców samotnie wychowujących dzieci z podziękowaniami za cudowną opowieść o życiu takiej właśnie rodziny. Dobrym życiu! Ja z kolei doskonale wiem, kto i kiedy przekazał ministerstwu wieści o tym, jaki to ten Pałasz jest niepoprawny politycznie i nie jest entuzjastą ekipy rządzącej 😊 Reszta jest już oczywista.

Katarzyna Slany:

Czy masz w planach wydać inne książki dla dzieci, bez udziału Elfa i Emki?

Marcin Pałasz:

Ależ oczywiście! Z blisko 40 napisanych przeze mnie książek do tej pory tylko 8 jest o Elfie. Mam zapisane pomysły na co najmniej kilka kolejnych powieści, w zupełnie innych klimatach, z nowymi bohaterami. Ale niczego na razie zdradzać nie będę 😉

Katarzyna Slany:

Pytałam o fenomen Elfa, a teraz chcę zapytać o fenomen Marcina Pałasza? Jeśli jesteś nazbyt skromny, powiedz, co mówią na spotkaniach dzieci, nauczyciele, bibliotekarze, rodzice? Co sprawia, że jesteś najczęściej zapraszanym  i najczęściej czytanym pisarzem dla dzieci? [Warto tu dodać, że Twoja seria o Elfie jest non stop wznawiana, nieustannie jeździsz do szkół, bibliotek i innych placówek oświatowych, bo dzieci kochają Ciebie i Twoje książki]. Zdradzisz, jakiej magii używasz, że kocha Cię cała Polska?

Marcin Pałasz:

Nie wiem, czy jestem najczęściej czytanym i zapraszanym pisarzem dla dzieci! Ale chętnie przejrzałbym takie statystyki, gdyby ktoś je prowadził 😊 A tak serio – faktycznie są takie miejsca, instytucje, które zapraszały mnie już po kilkanaście razy w ciągu tych niemal 20 lat, od kiedy piszę książki dla dzieci. W trakcie tych spotkań widzę na twarzach widzów wzruszenie, by zaraz potem gruchnęła salwa śmiechu. Po spotkaniach dzieci często zadają mi ulubione przez wszystkich autorów pytanie: „Czy pan jeszcze do nas przyjedzie?”, słyszę też komentarze nauczycieli mówiących o tym, że „taka niesforna klasa, a pana słuchali jak zaczarowani!”. A potem dopiero dzieje się prawdziwa magia! Czyli, gdy docierają do mnie wieści z bibliotek: po spotkaniu książki znikają z półek, dzieci pytają, kiedy będą kolejne, a po książki „tego wesołego pana pisarza” przychodzą nawet ci, którzy wcześniej na widok czegoś do czytania reagowali niczym Lucyfer na wodę święconą! 😊 Wiele razy już słyszałem, że mam talent komiczny, mógłbym występować w kabarecie czy też jako stand–uper! Podsumowując: nie mam pojęcia, w czym tkwi mój sekret 😊 Przed publiką na spotkaniach autorskich jestem po prostu sobą: wesołym, uśmiechniętym facetem, który na swój specyficzny sposób opowiada o perypetiach związanych z literaturą, życiem i tak dalej…

Katarzyna Slany:

Czy bez realnego Elfa stworzyłbyś „Sposób na Elfa”?

Marcin Pałasz:

Z całą pewnością nie. Ta książka powstała na skutek obserwacji i partnerstwa z tym konkretnym psiakiem. Gdyby zamiast Elfa u mojego boku pojawił się wówczas inny pies, to albo nie byłoby o nim książki, albo byłaby – ale zupełnie inna. Książkowy Elf jest po prostu świetnym odwzorowaniem Elfa prawdziwego! Potwierdzają ten fakt ci, którzy znają i Elfa, i książkę o nim.

Katarzyna Slany:

Kiedy tęsknisz za Elfem, jakie myśli i uczucia Ci towarzyszą? 

Marcin Pałasz:

Czasem podczas noclegu gdzieś w hotelu, w trakcie wyjazdu na spotkanie autorskie, budzę się w nocy, macam po łóżku obok i nagle się podrywam: „Gdzie jest Elf?!” – i dopiero po chwili dociera do mnie, gdzie jestem, że Elf został w domu. Tęsknota jest zawsze. A co gorsze, wiem, jak bardzo tęskni On. Dlatego poprosiłem Agentkę, by nie organizowała mi wyjazdów z więcej niż dwiema nocami z rzędu poza domem.

Katarzyna Slany:

Gdybyś mógł powiedzieć kilka słów pisarzom, którzy bez przerwy lukrują, infantylizują i odzierają zwierzęta z godności w swoich uproszczonych i stereotypowych tekstach (oznacza to tyle, że w ogóle nie traktują poważnie świata zwierząt), co konkretnie chciałbyś im powiedzieć?

Marcin Pałasz:

 „Pisz o tym, co znasz i rozumiesz.” Tylko tyle i aż tyle.

Katarzyna Slany:

Czy według Ciebie używanie pojęcia śmierć, strata, odejście w przypadku zwierzęcia powinna być normą w polskiej literaturze dziecięcej?

Marcin Pałasz:

Oczywiście! Pies, jako istota czująca, obdarzona emocjami, nie „zdycha”, ale umiera właśnie. Smutne bardzo jest to, że ci nasi ukochani bracia mniejsi żyją o tyle krócej od nas. Tym bardziej trzeba wyczulić dzieci na potrzeby zwierząt, a ich koniec – odejście – traktować z należną im godnością.

Katarzyna Slany:

Czy według Ciebie dzieci powinny czytać o śmierci zwierzęcia i mieć prawo do rozpaczy, żałoby i pragnienia pochowania ukochanej istoty nie-ludzkiej na wzór podobnych sytuacji opisanych w książkach dziecięcych, które takie rozwiązania proponują?

Marcin Pałasz:

Według mnie – jak najbardziej. To pomaga i młodszym, i starszym przygotować się na ten trudny moment. Cieszy przy tym ogromnie fakt, że w Polsce powstaje tak wiele cmentarzy dla zwierząt. To świadczy o tym, że rośnie w nas empatia i wrażliwość, i że szanujemy i kochamy naszych mniejszych Przyjaciół.

Katarzyna Slany:

Czy zachcesz przesłać mi swoje zdjęcie z Elfem i Emką na poczet dobrego startu niniejszego bloga?

Marcin Pałasz:

Oczywiście!

Katarzyna Slany: Pięknie dziękuję Ci za rozmowę. Pozdrawiam serdecznie Elfa i Emkę! Pisz dla nas o nich jak najwięcej!

Elf i Emka podczas radosnych zabaw w ogrodzie!

Elf zafascynowany jadłem, domem, werandą, Emką i Marcinem 😉

Elf przy ukochanym stoisku z rybami, w wyobraźni gotowy wziąć je wszystkie!

„Sposób na Elfa” Marcina Pałasza, I tom, wyd. Skrzat.