„To jest Maks”, Patryk Pufelski, il. Justyna Sokołowska, Dwie Siostry, Warszawa 2023.

Tytułowy Maks to zwierzęcy bohater książki Patryka Pufelskiego „To jest Maks”. Maks jest olbrzymim ślimakiem afrykańskim, zatem nasze polskie ślimaki nie dorastają mu do pięt. Maks jest ulubieńcem chłopca z Charkowa, który wychował ślimaka na porządnego i obywatelskiego gada. Ślimak lubi wchodzić w komitywę z ludźmi. Jego ufność względem gatunku ludzkiego niepokoi i zachwyca. Niepokoi, ponieważ Maks i jego zwierzęcy przyjaciel są uciekinierami wojennymi z Ukrainy, co niekoniecznie wzbudza pozytywne uczucia w sporej części społeczeństwa. Chłopcu z Charkowa trudno zrozumieć, dlaczego ludzie od zarania toczą wojny, poświęcając czas na banalne zło. Nasz ludzki bohater wie, że kiedy trwa wojna, człowieczeństwo jest na miarę złota. Rodzina chłopca (w tym Maks) uciekają z Charkowa do Polski. Oprócz rodziny Maksa ojczyznę musiało opuścić wielu ludzi oraz wiele zwierząt. Zostali wyrzuceni z własnego kraju i potraktowani w sposób nieludzki: „Wszyscy musieli wyjechać, bo trwa straszna wojna i w Charkowie nie jest bezpiecznie ani dla dzieci, ani dla starszych pań, ani tym bardziej dla królików, czarnych psów i ślimaków”. Wojna jest wiecznie rozdrapaną raną, a jej ofiarami są niewinni, tutaj szczególne bezbronne zwierzęta. Wojna jest barbarzyństwem, okrucieństwem. Wiemy o tym wszyscy, zatem dlaczego od wieków pozwalamy jej panoszyć się na całym świecie? Odpowiedź jest prosta: przez żądnych władzy i pieniędzy ludzi, zakałę naszego gatunku, który wypada kiepsko nawet w starciu ze ślimakiem-ateistą. Bohater dziecięcy wymienia smutne historie ukraińskich i polskich zwierząt, które wziął pod opiekę. Cechuje go empatia i prawdziwa wrażliwość na cierpienie innych, również zwierząt. Dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym z zaciekawieniem będą czytać o kolejnych ocalałych zwierzętach, nad którymi pieczę sprawuje nasz bohater. Chłopiec niezwykle ciepło opowiada o swoich podopiecznych. Warto byście ich poznali! Już w tytule autor sugeruje, że to opowieść o zranionych psychicznie zwierzętach, które czują tak samo jak ludzie. Chcą być kochane i chcą kochać swoich bliskich ludzi. Nasz bohater martwi się o los swoich zwierząt, rozmyśla nad ich życiową sytuacją. W pewnym momencie spada mu kamień z serca. Postanawia, niezależnie od wszystkiego, troszczyć się o swoją zwierzęcą rodzinę. Jest gotowy zabrać ich wszędzie, byle tylko byli razem. Mogą mieć wiele miejsc pobytu, jednak razem stanowią 'DOM’. Wzajemność uczuć, troska, miłość w kontekście relacji ludzko-zwierzęcej są naczelnym spoiwem 'DOMU’. Reasumując, chłopiec deklaruje prostą prawdę, do której trzeba dojrzeć: „Dom jest domem tylko wtedy, kiedy my w nim jesteśmy. Bez nas dom jest tylko pustą skorupą. To, co w nim najważniejsze, mamy zawsze ze sobą”. To pierwsza książka dla małych dzieci, która mówi nie tylko o traumie ludzi, ale i traumie zwierząt. Co więcej, przedstawia zwierzęta podmiotowo z perspektywy ofiar. Czyni to subtelnie, delikatnie, pokazując dwoistą perspektywę, bowiem ratowanie zwierząt przed wojną jest ludzkim obowiązkiem, w końcu to ludzie zgotowali zwierzętom ten los. Książka Patryka Pufelskiego pozwala dziecku uczynić pierwsze kroki na drodze do zrozumienia sytuacji egzystencjalnej i emocjonalnej zwierząt. Dzięki tej lekturze można porozmawiać z dziećmi o wojennym życiu i śmierci zwierząt. Książka niewątpliwie wpłynie na wrażliwość dzieci. Być może niektóre mają własne zwierzęta i żywią względem nich głębokie uczucia? Czy chciałaby narażać swoje 'DOMY MIĘDZYGATUNKOWE’ na wojenną rzeczywistość? Z tak trudnej rozmowy może narodzić się sporo refleksji, zmian punktu widzenia, poszerzenia perspektywy o tożsamość konkretnych Osób, czyli zwierząt, które, w co głęboko wierzę – są nam równe pod każdym względem. Co więcej, moralnie, etycznie prześcigają nas. Nie próbują nas zniewolić, milcząco żyją w świecie, w którym odbiera im się godność i życie. I tak giną zapomniane, choć miały osobowość i tożsamość, kochały i były kochane. Warto w kontekście wojen sytuować je jako bezbronne ofiary okrutnej manii ludzkości. Nie traćmy jednak nadziei, wciąż jest wiele dzieci, w których można zaszczepić empatię, wrażliwość. To one, jak nasz bohater, wykażą się szlachetnością serca. Zadaniem dorosłych jest tę dziecięcą wrażliwość pogłębiać, tak by stała się zwyczajnym rytuałem pomocowym w walce o upodmiotowienie zwierzęcia.